kulinaria

poniedziałek, 31 sierpnia 2015

Czarne złoto

Mam na myśli aronię...
Kilka dni temu dostałam propozycję nazrywania sobie aronii z czyjegoś ogrodu. Pomyślałam: ekologiczna, bez nawozów. Hm, czemu nie? Do tej pory wiedziałam, że ma ogromne ilości witaminy C. To już sprawiło, że miała u mnie wysokie notowania, ale sprawdziłam jej właściwości i... zakochałam się w tym cudownym owocu.




Dowiedziałam się, że aronia jest bogata przede wszystkim w bioflawonoidy, które są naturalnymi przeciwutleniaczami, a wiadomo, że tego najbardziej poszukujemy w zdrowej żywności, bo wychwytują niepożądane wolne rodniki. Oprócz witaminy C, o której wiedziałam wcześniej, aronia obfituje także w inne witaminy: PP, B2, B9 i E.  Na tym nie koniec. Z aronii nasz organizm pozyska także cenne minerały - wapń, żelazo, miedź, molibden, mangan, jod i bor.




Przetwory z aronii na pewno przyczyniają się do wzmocnienia odporności, ale także obniżają ciśnienie, poziom cholesterolu i poprawiają pracę naczyń krwionośnych. Mają jeszcze wiele innych właściwości, o których można przeczytać w internecie.




Nie przepadam za robieniem przetworów, po takim owocowym maratonie czuję się zmęczona, a kuchnia wygląda jak po bitwie. Ale tym razem podeszłam do tematu z optymizmem. A to dlatego, że przygotowanie soku - tak! padło na sok - można rozłożyć na kilka dni.






Owoce aronii są cierpkie w smaku i raczej nie jada się ich na surowo. Przed przystąpieniem do sokowania warto je więc wrzucić na kilka dni do zamrażalnika, dzięki temu będą mniej cierpkie. Tak więc po przywiezieniu aronii z działki przebrałam ją dokładnie, oczyściłam z szypułek i listków, opłukałam pod bieżącą wodą i zamroziłam.




Dopiero po kilku dniach zrobiłam z niej sok. Oto przepis.

Składniki:
3 kg owoców aronii
1,5 kg cukru
ok. 50 listków wiśni
5-6 cytryn

Sposób przygotowania:
Wsyp umyte owoce garnka, dodaj opłukane liście wiśni i zagotuj. Gotuj ok. 30 min., następnie odcedź go dokładnie przez sito, a owoce wyciśnij przez gazę. Do uzyskanego w ten sposób soku dodaj cukier i sok z cytryn. Doprowadź do wrzenia i przelej do butelek lub słoików. Tak przygotowany sok nie wymaga pasteryzacji.
Jeśli ktoś posiada sokownik, warto go wykorzystać. Wtedy sok przygotowujemy z samych owoców, a następnie przelewamy go do garnka. Wrzucamy do soku liście wiśni i gotujemy ok. 30 min. Następnie wyjmujemy listki, dosypujemy cukier i dodajemy sok z cytryn.






Byłam zaskoczona tymi wiśniowymi liśćmi. Okazuje się, że pomagają one zmniejszyć cierpkość aronii i bardzo poprawiają smak soku. Mam nadzieję, że jesienne i zimowe katary będą nas omijać w tym roku szerokim łukiem, ale mimo wszystko jesteśmy przygotowani i uzbrojeni po zęby:)











Smacznego i dużo zdrowia!











czwartek, 20 sierpnia 2015

Biała magia

Choć brzmi to jak tytuł wiersza Krzysztofa Kamila Baczyńskiego, temat mojego posta będzie dużo bardziej przyziemny. Chodzi o malowanie domowych sprzętów:)
Wiele z nas lubi biel. Jest bardzo wdzięczna i uniwersalna, sprawia, że nasze pomieszczenia wydają się większe. Mnie biel we wnętrzach nastraja bardzo pozytywnie. Właściwie nie używam jej tylko tam, gdzie jest to wyjątkowo niepraktyczne. Kanapę na przykład mam szarą. Kupiłam już wiele białych przedmiotów, mebli, ale też zdarza mi się czasami przemalować coś na biało. Dziś właśnie odświeżyłam krzesła z kąciku jadalnianego. Było im to potrzebne, ponieważ kiedy malowałam je w ubiegłym roku, nie zrobiłam tego prawidłowo i powierzchnia stała się chropowata. Dziś już wiem, że po położeniu pierwszej warstwy konieczne jest delikatne jej staracie bardzo drobnym papierem ściernym. Dopiero po takim zabiegu można kłaść drugą lub kolejne warstwy.
Moje krzesła są już śnieżnobiałe i gładkie.

Do malowania użyłam emalii ftalowej. Dlaczego dokonałam takiego wyboru?



Kilka lat temu zabawiłam się w przemalowywanie wszystkich mebli w salonie. Wyszły pięknie. Robiłam to farbą akrylową, która jest bardzo wdzięczna,  i łatwo się jej używa, ponieważ jest rozpuszczalna w wodzie. Ponadto nie ma tak przykrego zapachu jak emalia. Niestety, ma jedna poważną wadę: nie jest tak trwała jak farby olejne. I moje pięknie pomalowane mebelki zachowały swój urok, ale jedynie na powierzchniach pionowych. Kiedy stawiałam na nich przedmioty, pozostawały ślady. Szybko więc przekonałam się, że warto do takich zabaw wybrać trudniejszą do zastosowania, ale trwalszą emalię ftalową.

A oto kilka fotek z moich poczynań...






To miniregał, który zdobyłam podczas remontu biblioteki. Jest dębowy, ale był polakierowany, więc trochę pracy kosztowało mnie zdarcie lakieru. Robiłam to szlifierką kątową i wyszło tak:





W takich "szafeczkach" przechowuje się w bibliotekach fiszki z katalogów. Oczywiście w środku szufladki nie miały dna, tylko drut, na którym były zawieszone fiszki i trzeba było je zamontować. Dokupiłam gałki podobne do tych, jakie mam w dużych meblach, lecz w wersji mini i gotowe!



No i oczywiście krzesła w całej okazałości. Śnieżnobiałe i czyściutkie:)








wtorek, 18 sierpnia 2015

I love Croatia...

Będzie bardzo subiektywnie.
Kocham to miejsce, z bardzo osobistych powodów. Zawsze kiedy tam jestem, czuję się jak u siebie. Oczywiście nie potrafię wytłumaczyć tego w żaden racjonalny sposób. Ale na pewno każdy doświadczył kiedyś uczucia, że w danym miejscu jest... no, nie wiem, jak to określić, by zabrzmiało wiarygodnie... dobra energia. Ja tak czuję, będąc na Bałkanach, nad Adriatykiem.
I może to zabrzmi śmiesznie, mam wrażenie, że ludzie zamieszkujący te rejony wyglądają podobnie do mnie...:) Są wysocy, szczupli i jacyś tacy kanciaści:)





Oczywiście o tej porze roku w Chorwacji panują niemiłosierne upały, ale nie powstrzymało mnie to przed codziennymi pieszymi wędrówkami.












Choć kocham morze, to nie przepadam za spacerami zatłoczoną promenadą nadmorskich kurortów i dlatego zawsze staram się znaleźć miejsca bardziej dzikie, rzadziej uczęszczane i urokliwe.














Jestem ciekawa, czy ktoś z Was ma to samo wrażenie - ja czuję, że powietrze ma tam charakterystyczny zapach: jest to połączenie pinii, lawendy i może czegoś jeszcze, czego nie potrafię zidentyfikować.

Uwielbiam też atmosferę śródziemnomorskich miasteczek z kamiennymi uliczkami i kawiarenkami na każdym rogu i w każdym zaułku. Tym razem w Splicie udało nam się znaleźć takie miejsce, ukryte w podwórku. Miejsce zaciszne i bardzo klimatyczne.
Nie będę się rozpisywać o historii odwiedzonych przeze mnie miejsc, bo takie informacje można znaleźć w Wikipedii. Wrzucam więc fotki, rozkoszujcie się atmosferą.

Dubrownik


































Split




























To właśnie to miejsce, ten zaułek, o którym wspomniałam. Ukryty wewnątrz chłodnego podwórka. Kilka stoliczków tworzy maleńką przyhotelową restauracyjkę. Nie chciałam wyjść:)


Mogłabym tak jeszcze długo. Mam jeszcze fotki z innych miasteczek, ale czuję już, że za bardzo się rozpędziłam.

Będąc na Bałkanach, warto oprócz nadmorskich starówek zwiedzić także parki krajobrazowe, które wręcz rzucają na kolana i naprawdę urzekają swoim pięknem. To akurat zdjęcia z Parku Krajobrazowego - Wodospady Kravice w Bośni, gdzie rzeka Neretva napotyka na skały, spiętrza się i spada z kikudziesięciu metrów tworząc widowiskowe wodospady. Można się pod nimi kąpać, można też pływać w naturalnie utworzonym przy wodospadach jeziorku, gdzie woda jest krystalicznie czysta, przejrzysta i sprawia wrażenie turkusowej. Dla osób zmęczonych słoną wodą morską dodatkową atrakcją będzie kąpiel w słodkiej wodzie.







Z moich podróży nie przywożę pamiątek, tzw. durnostojek. Moje pamiątki to najczęściej regionalne produkty spożywcze. Chociaż wielokrotnie byłam zachęcana do zakupu lozy, jej smak nie przypadł mi do gustu. Loza, czyli alkohol z pestek winogron, według miejscowych jest panaceum. Starzy ludzie twierdzą, że zachowują do późnych lat zęby dzięki smarowaniu ich codziennie tym alkoholem:). Ponoć nadaje się też do masażu i ma wiele cennych właściwości. Ja jednak nie przekonałam się do jej smaku. Dla mnie - laika - smakuje jak bimber. Przywiozłam natomiast miód figowy, takiego w Polsce nie kupi się od pszczelarza. Jest on bardzo ciemny i ma głęboki smak.