kulinaria

wtorek, 27 października 2015

Czynniki zdrowia, cz. 1 - Odżywianie

Chciałabym dziś opowiedzieć o bardzo prostych sposobach na odżywianie służące naszemu zdrowiu. Na wielu portalach zamieszczane są radykalne porady, a wiadomo - kobiety pracujące, z dziećmi, ludzie zabiegani, nie zawsze są w stanie dostosować swój styl życia do tych wszystkich wskazówek. Jednak jest kilka naprawdę prostych sposobów na zmianę naszych przyzwyczajeń żywieniowych tak, aby posiłki nie kojarzyły nam się z nieustannymi wyrzeczeniami.

Najkorzystniejsza dla człowieka jest żywność nieprzetworzona, to znaczy w jak najprostszej postaci. Byłoby idealnie, gdyby wszystkie były organic, ale wiemy, jak trudno je zdobyć, a jeśli nam się uda, najczęściej są drogie.

Świeże warzywa i owoce powinny stanowić jak największy procent naszego codziennego jadłospisu.


Własne przetwory, bez dodatku konserwantów: weki, suszki czy mrożonki to naprawdę dobre rozwiązanie. Gotowe dania zakupione w sklepie zawsze są wzbogacone tzw. "ulepszaczami".




Dostarczajmy naszemu organizmowi jak najwięcej składników odżywczych zawartych w naturalnych produktach. 
Dla przykładu - moje śniadanie w dni pracujące to koktajl owocowy z bananów, melona i owoców sezonowych. Nie zaszkodzi dorzucić świeżych zielonych liści szpinaku czy jarmużu. Innym zdrowym pomysłem na śniadanie jest przygotowanie własnego musli czy granoli ( przepis na granolę tutaj, gdyż w gotowych płatkach znajduje się mnóstwo cukru. Do tego polecam raczej jogurt naturalny niż mleko.


Kiszonki to kolejny niezawodny sposób na utrzymanie zdrowia. Probiotyki zawarte w kiszonej kapuście czy ogórkach, a także w kefirze i naturalnym jogurcie doskonale wpływają na florę naszych jelit.


Napoje - tutaj też w prosty sposób można bardzo wiele zmienić. Najlepiej gasi pragnienie czysta woda. Nawadnianie to bardzo ważny czynnik naszego zdrowia. Ja piję codziennie na czczo szklankę wody z sokiem z połówki cytryny. Działa oczyszczająco, dostarcza witaminy C i nawadnia. 


Kompoty owocowe doskonale zastąpią słodzone napoje ze sklepu. Bardzo cenię sobie także zioła i herbatki z nich. Gdy jest chłodno, polecam kwiat lipy, przed zaśnięciem melisę, na trawienie miętę, leczenie niedokrwistości doskonale wspiera pokrzywa. Oczywiście niesłodzone - naprawdę można się przyzwyczaić. Ostatnim moim odkryciem jest herbata z aronii, o której pisałam tutaj


Jak każdy, mam słabość do przekąsek. Ale staram się dbać o to, by nie były to słodycze kupione w sklepie pełne tłuszczów trans i mnóstwa cukru. Są to raczej orzechy, pestki, owoce i słodycze domowego wyrobu oparte na zdrowych komponentach jak ta szarlotka czy te pralinki. W domowej produkcji słodyczy używajmy cennych dodatków takich jak kakao, imbir i cynamon.



Jeśli chodzi o przyprawy, unikajmy tych, w których znajdują się tzw. wzmacniacze smaku. Najcenniejszymi przyprawami są zioła, szczególnie te wyhodowane we własnych ogródku lub na balkonie. Bardzo zdrową przyprawą o właściwościach przeciwnowotworowych jest kurkuma, której postaram się poświęcić osobny post. I nie zapominajmy o cudownych właściwościach zdrowotnych i walorach smakowych czosnku!


Ponadto jedną z moich zasad jest używanie jak najmniejszej ilości tłuszczu. W swojej kuchni nie używam margaryny, jedynie masło. 

Zdaję sobie sprawę, że to, o czym piszę, nie jest wielkim odkryciem, jednak mam nadzieję, że takie proste rady, jak chociaż trochę podnieść jakość swoich posiłków, okażą się przydatne. A kiedy już choć trochę zmienimy nawyki żywieniowe, coraz bardziej smakują nam proste posiłki.
Pozdrawiam Was znad miseczki własnoręcznie przygotowanych czipsów jabłkowych.




poniedziałek, 19 października 2015

Pralinki od Babci Alinki

Babcia Alinka to moja mama. Mój dorosły już syn tak zawsze na nią mówił.


Teraz moja mama opiekuje się drugim wnuczkiem - synem mojej siostry. I oczywiście dba, jak tylko może, by wnuczek jadał zdrowo, więc jeśli słodycze, to tylko takie, które jednocześnie dostarczają cennych składników.


Łatwo się domyślić, skąd moje zafiksowanie na zdrowiu. Czasami myślę, że jest jakiś gen, który za to odpowiada.


Ostatnio Babcia Alinka przekazała dla swojego starszego wnuczka pudełeczko własnoręcznie wykonanych pralinek. Jaka była reakcja? "Najlepszy słodycz ever!" No, w takim razie nie mogę się z Wami nie podzielić przepisem.



Pralinki od Babci Alinki

Składniki:
3 szklanki płatków owsianych (najlepsze będą błyskawiczne, bo szybko zmiękną)
1/2 szklanki wody
1 szklanka cukru trzcinowego (można dodać trochę więcej, gdyż w mojej wersji nie są zbyt słodkie)
3 łyżki kakao
1/2 paczki masła (100 g)
kilka łyżek sezamu
1/4 szklanki ziaren słonecznika
100 g rodzynek
Sposób przygotowania:
W rondelku rozpuścić masło, dodać cukier i wodę. Gdy powstanie jednolity syrop, dodać powoli płatki owsiane i pogotować kilka minut, aby zmiękły. Przez cały czas mieszać, by masa się nie przypaliła. Dodać rodzynki i jeszcze minutę pogotować. Masę zdjąć z ognia i dosypać ziarna słonecznika oraz kakao. Dokładnie wymieszać i odstawić do ostygnięcia.


Kiedy masa będzie już zupełnie zimna, uformować kuleczki wielkości Rafaello i obtoczyć w sezamie.




Smacznego!

czwartek, 15 października 2015

Garść refleksji

Ostatnio wokół mnie kilka osób zachorowało. Nie mam tu na myśli jesienno - zimowych przeziębień. Chodzi raczej o okres około roku, gdy systematycznie dowiadywałam się o poważniejszych chorobach moich przyjaciół i znajomych. Wydaje mi się to przerażające i obawiam się, że nie ma idealnego sposobu na to, by uniknąć zachorowania na nowotwór, choroby krążenia czy cukrzycę. Ale głęboko wierzę, że można odrobinę zminimalizować ryzyko. Róbmy więc, co w naszej mocy, by maksymalnie oddalić perspektywę poważnej choroby.

Z moich obserwacji i tego, co dotychczas na ten temat przeczytałam, wynika, że jest kilka czynników składających się na nasze zdrowie:
1. Dieta. 
Najkorzystniejsza dla człowieka jest żywność nieprzetworzona, to znaczy w jak najprostszej postaci. 

2. Ruch.
Wiadomo, że latem aktywność fizyczna jest dużo łatwiejsza i znacznie przyjemniejsza niż zimą, jednak pamiętajmy, że ruszamy się dla własnego dobra, więc warto się zmobilizować.



3. Suplementacja.
Jasne, że byłoby najlepiej pobierać wszystkie składniki odżywcze z pożywienia, jednak to, co jest aktualnie dostępne w sklepach, to niestety rzadko "superfood". Ponieważ gleby, na których rosną warzywa i drzewa owocowe, są coraz mocniej wyjałowione, hodowla roślin nastawiona jest w znacznej mierze na ilość, a warzywa i owoce tracą cenne składniki  w transporcie oraz podczas przechowywania, dostarczanie sobie cennych składników w postaci suplementów wydaje mi się rozsądnym, choć dla niektórych kontrowersyjnym rozwiązaniem.


4. Minimalizowanie stresu.
To chyba najtrudniejszy do realizacji punkt planu. Tutaj każdy powinien przyjrzeć się sobie na tyle wnikliwie, by móc sobie odpowiedzieć na pytania, co naprawdę jest ważne i jak zadbać o swój system nerwowy.



Dziś wymieniłam tylko najważniejsze czynniki zdrowia. W kolejnych postach postaram się rozwinąć każdy z punktów w oparciu o swoje obserwacje, ale też podzielę się sposobami, które sama stosuję. Mam nadzieję, że przynajmniej część z nich okaże się dla Was przydatna.

wtorek, 6 października 2015

Co na śniadanie? Kilka słów o koktajlach owocowych i granoli.

Kiedyś często stawałam przed dylematem, co zjeść na śniadanie. Wynikało w dużym stopniu z tego, że rano nie mam apetytu. Nie budzę się głodna i najchętniej zadowoliłabym się jedynie kawą. Aż pewnego dnia przyrządziłam sobie koktajl owocowy i ... przepadłam.

I tak już od ponad dwóch lat moim codziennym śniadaniem, za wyjątkiem tych weekendowych, jest energetyczny szejk owocowy. Początkowo maltretowałam owoce zwykłym blenderem ręcznym, ale w końcu dojrzałam do zakupu blendera kielichowego, który jest naprawdę ogromnym ułatwieniem.

Na mojego porannego szejka składają się różne owoce. Najczęściej są to banany (takie mocno dojrzałe, z brązowymi plamkami), melon i ananas. Przygotowanie takiego śniadania zajmuje jedynie kilka minut, a jest doskonałym wyjściem dla kogoś, kto nie budzi się z wilczym apetytem. Oczywiście w sezonie doskonałym składnikiem są truskawki, maliny, śliwki, miękkie gruszki itp. Zdarza mi się także dodawać zielone liście, najczęściej bejbi szpinak lub jarmuż.

Inną opcją jest musli. Dziś chciałabym Was zachęcić do przygotowania własnej granoli, która smakuje wyśmienicie i jest naprawdę jednym z najzdrowszych rozwiązań. Przyznam Wam się, że wpis o granoli powstał na szczególną prośbę Oli z Moje miejsce na ziemi.



Granola to nic innego jak włoskie pieczone musli. Podam Wam przepis na tę, którą upiekłam ostatnio, ale można go modyfikować w zależności od własnych upodobań.




Składniki:
500 g drobnych  płatków owsianych
szklanka ziaren słonecznika
szklanka sezamu
pół szklanki płynnego "słodzidła" - ja użyłam miodu figowego, ale może być każdy inny, a także syrop klonowy lub z agawy
pół szklanki cukru trzcinowego
1 łyżeczka soli
1 łyżeczka cynamonu
1 łyżeczka imbiru
200 g rodzynek
duże jabłko
3 łyżki oleju słonecznikowego lub kokosowego

Zamiast rodzynek można użyć suszonej żurawiny, posiekanych suszonych moreli lub daktyli.
Ziarna słonecznika można zastąpić pestkami dyni. Ciekawym dodatkiem są też wszelkiego rodzaju orzechy. Ja mam zamiar przy kolejnym pieczeniu dodać płatki migdałowe.

Sposób przygotowania:
Do dużej miski wsypać wszystkie produkty sypkie za wyjątkiem rodzynek (żurawiny, moreli czy daktyli). Wymieszać. Jabłko zetrzeć na tarce o grubych oczkach i dodać do produktów sypkich. Połączyć z miodem i olejem. Dokładnie wymieszać. Powstanie lekko wilgotna, grudkowata masa.
Rozgrzać piekarnik do 160 stopni. Dużą blaszkę (tę z wyposażenia piekarnika) wyłożyć papierem do pieczenia, wysypać całą masę i równomiernie rozłożyć. Piec ok. 30 - 40 min. Granoli należy troszkę pilnować i gdy zaczyna się rumienić mieszać, by piekła się w miarę równomiernie. Wystudzić i dodać bakalie. Tak przygotowaną granolę można przechowywać długo np. w szklanym słoju.


Granola świetnie smakuje z mlekiem, ja jednak stanowczo wolę jogurt naturalny, gdyż za mlekiem nie przepadam. W naszym domu sprawdza się jako "coś do pochrupania". Chrupiemy ją bez wyrzutów sumienia, bo dostarcza wielu cennych składników.


Granola z jogurtem w zakręcanym słoiku to także świetny pomysł na drugie śniadanie do pracy. Oto moja dzisiejsza porcja.






Smacznego!

czwartek, 1 października 2015

Co jeszcze można zrobić z aronii?

Wiele z nas stara się dbać o zdrowie poprzez właściwe odżywianie. Korzystanie z sezonowych dobrodziejstw natury to jeden z najlepszych sposobów. I dlatego po raz kolejny piszę o aronii - maleńkich kuleczkach, w których zamknięta jest cała apteka.



Dziś chciałabym Was ponownie zachęcić do zainteresowania się niedocenianym owocem. Tutaj pisałam już o tym, jak przygotować pyszny sok z aronii tak, aby nie odstraszał gorzkim smakiem.




Jednak sok to nie jedyny sposób na wykorzystanie walorów tego wspaniałego owocu. Kilka dni temu przygotowałam wspa-nia-łą! konfiturę z aronii. Taką, która nadaje się zarówno do naleśników, omletów, tostów czy gofrów, ale także jako dodatek np, do sera pleśniowego.



Konfitura ta jest piękna, niesamowicie gęsta i naprawdę konfiturowa:) A do tego niesamowicie pyszna i łatwa do przygotowania. Zerwane z krzaczków lub przyniesione z targu owoce należy umyć, oczyścić z ewentualnych gałązek, pozostawić do odsączenia i włożyć do zamrażalnika. Następnie zapomnieć o temacie na ok. 2 tygodnie. Po upływie tego czasu wystarczy owoce rozmrozić wsypać do rondelka i przesmażyć. Gdy zmiękną, czyli po ok. 1 godz. dosypać taką ilość cukru, by nam smakowała. Koniec! Skarb zamykamy w słoiczkach i pasteryzujemy.



Innym sposobem na przetworzenie aronii jest przygotowanie zimowej herbaty.


 Umyte i osuszone owoce układamy w pudełku lub skrzyneczce w bardzo ciepłym miejscu, np. na grzejniku lub w piekarniku (max temperatura 50 stopni) i suszymy. Suszenie na grzejniku jest bezpieczniejsze, gdyż nie ma ryzyka spieczenia owoców. Jeśli zdecydujemy się na obróbkę w piekarniku, należy bardzo uważać, by aronii nie przesuszyć. Tak przygotowane owoce trzeba teraz zemleć w młynku (np. do kawy) i przesypać do tekturowego lub drewnianego pudełka. Ważny jest dostęp powietrza, by nasza herbatka nie spleśniała. 2  łyżeczki herbatki wsypujemy do kubeczka i zalewamy wrzątkiem. Po zaparzeniu dodajemy cukier lub miód (jeśli słodzimy herbaty) i koniecznie cytrynę. 


Zapewniam Was, że tak przygotowana herbata ma niezwykle szlachetny smak i mnóstwo antyoksydantów. Jestem przekonana, że w zimowe wieczory będzie Waszą faworytką.



Jeśli przydadzą Wam się te proste etykietki, podajcie maila w komentarzu.
Życzę Wam smacznego i dużo zdrowia!