W naszym domu istnieje odwieczny problem... Wciąż zadajemy sobie pytanie:
Gdzie postawimy kolejne książki przyniesione z Empiku?
Próbowaliśmy także z czytnikiem, bo to zarówno oszczędność pieniędzy, jak i miejsca. Jednak widać jesteśmy uzależnieni od papieru. Zdarza się, że czytamy na Kindlu, ale to jakaś ostateczność. Ja na przykład mam taki problem, że lubię wiedzieć, ile zostało mi do końca książki. Lubię to widzieć:)
W mieszkaniu w blokach trudno o pomieszczenie, które mogłoby służyć za bibliotekę. O, taką na przykład jak te:)
Ale przeciwko takiemu zacisznemu miejscu nic bym nie miała...
W ostateczności mogłabym zgodzić się na takie:
Ech, rozmarzyłam się... Tymczasem moja rzeczywistość to poszukiwanie kolejnych kilku centymetrów. Oto efekty naszych zmagań..
Konstrukcje naścienne
oraz podsufitowe.
I jeszcze patent na miarę "Sąsiadów":) Otóż mieliśmy pewne niezagospodarowane miejsce, w którym mogłyby się zmieścić cztery skromne półeczki. Problem polegał jednak na tym, że to miejsce - między oknem a ścianą do niego prostopadłą - nie posiadało z żadnej strony powierzchni nadających się do zamocowania. Jedynym taką płaszczyzną był górny gzyms okna. Długo szukaliśmy rozwiązania i znaleźliśmy bardzo, baaardzo niekonwencjonalne.
Półki, jakie pojawiły się w tym miejscu to kilka sosnowych desek pokrytych brzozową lakierobejcą oraz... linki i zaciski do roweru:).
A Wy gdzie tworzycie swoje biblioteki?
Potrzeba jest matką wynalazków...to powiedzenie sprawdziło się i u Was☺
OdpowiedzUsuńPięknie;) Ja jednak od jakiegoś czasu wolę czytać książki w wersji elektronicznej i problem sam się rozwiązuje:)
OdpowiedzUsuńPróbowałam przygody z czytnikiem, ale nie mam z tego takiej przyjemności. Może dlatego, że lubię podkreślać ciekawe fragmenty.
Usuń